top of page

FSM Syrena 105 (105L)

Rok produkcji mojego egzemplarza to 1974, teoretycznie więc powinna to być zwykła 105. Mój egzemplarz posiada jednak wszystkie cechy charakterystyczne dla modelu 105L - biegi w podłodze, rozkładane fotele. Zakładam, że jest to efekt "tuningu" z epoki - w tamtych latach bardzo popularne było upodobnianie samochodów do nowych wersji, tym bardziej, że litera L w nazwie oznacza Lux, co mogło stanowić pokusę dla poprzedniego właściciela ;)

 

Niniejszy pojazd został zakupiony 25 km od domu, posiadał komplet dokumentów i aktualne OC. Rozglądałem się wtedy, co prawda za Trabantem, ale jak zobaczyłem Syrenę to wiedziałem, że musi być moja- pomimo tego, że kosztowała prawie tyle co 2 x trabant. Było to latem 2010, z racji tego, że kilka miesięcy wcześniej urodziła mi się córeczka, do wiosny 2011 żadne prace przy niej nie były prowadzone. Na wiosnę 2011 udało się uruchomić silnik (po wymianie platynek, których sprężyny przerdzewiały), po czym samochód został rozebrany celem renowacji - do dziś (wiosna 2016) nie jest jeszcze skończony -  w dużej mierze dzięki "starszemu braciszkowi" Żukowi A15, o którym możecie poczytać TUTAJ. Tyle marudzenia - teraz kilka fotek (fotki najstarsze, od najmłodszych dzieli 5 lat, "kupa" czasu...) :

1. Syrena świeżo po zakupie. Pierwsze wrażenia nie były takie złe.

2. Jednak im więcej "fatałaszków" zdejmowała z siebie, tym bardziej widać było, że bez porządnego SPA się nie obejdzie.

3. Siekiera, motyka, papier, szlifiera - niech odejdzie precz ruda cholera (w tym momencie należą się ogromne podziękowania mojemu tacie - w czyszczeniu blachy z rdzy i starych powłok nie ma sobie równych).

4. Jak już ruda poszła precz (na tyle, na ile było to możliwe) to najwyższy czas na gruntowanie/podkładowanie coby jej utrudnić powrót.

5. Najwyższy czas na rzucenie kolorku na podkład. Miała być kość słoniowa - niestety obecnie fabryczny numer kloru niewiele mówi w mieszalniach lakieru. Stanęło na RAL 1015 jako najbardziej zbliżonym do nadwozia + kilka innych do podwozia i drobnicy.

6. Kolorek (kolorki) zarzucony to wypadałoby się wziąć do składania. Pytanie tylko gdzie przez te kilka lat się podziały te wszystkie klamory...

7. Na chwilę obecną to tyle co sie udało przy Syrenie zrobić. Siedzenia są u tapicera - swoją drogą ociąga się prawie jak ja z remontem. Drzwi czekają na szybę trojkątną i boczki (również od tapicera). Syrenka przykryta (kwiecistą narzutą z poniższego zdjęcia) i  czeka, aż będzie ogarnięty Żuk - można o nim poczytać tutaj ...

bottom of page