top of page

REGENERACJA RESORÓW

Stosunkowo prosty proces regeneracji mało skomplikowanych części na przykładzie resorów z mojego Żuka. Zaczęło się oczywiście od demontażu resorów - w moim przypadku zabierałem się za renowacje ramy, tak więc resory zostały ściągnięte razem z mostem. Resory trzymały nadwozie wysoko (pomimo pełnego wyposażenia na pace - motopompa i cały osprzęt) i na równej wysokości - dlatego też nie wylądowały u "kowala", a jedynie przeszły "lifting" wizualny + smarowanie.

 

Przed demontażem resory wyglądały tak:

Po zdjęciu mostu resory zostały odkręcone i rozłożone na pojedyncze pióra. Później zostało każde pióro czyszczone mechanicznie szczotką na wiertarce a później papierem. Niestety nie mogę doszukać się zdjęć z tego etapu prac (wydaje mi się jednak, że ten etap jest na tyle oczywisty, że brak zdjęć nie jest dużym uproszczeniem).  Jak już rdza została usunięta pióra zostały natryśnięte podkładem epoksydowym, a później polakierowane czarnym lakierem akrylowym. Wszystkie warstwy zostały naniesione bardzo cienko - i tak podczas pracy lakier w miejscu stuku piór zetrze się. Tak to mniej więcej wyglądało na tym etapie:

Jak już lakier całkowicie się utwardził pozostało zmontowanie piór w całość. Przed skręceniem każde pióro w miejscu styku z piórem sąsiadującym zostało obficie nasmarowane smarem grafitowanym (grafitowego nie mogłem dostać). Potem już tylko upierdliwe nakładanie pióra na pióro, z użyciem śruby ściągającej i otworów na środku piór. Po zmontowaniu wszystkich piór pozostało skręcenie "strzemion" (4 ceowników dobrze widocznych na 3 z poniższych zdjęć), pomiędzy strzemionami powinny znaleźć się tulejki/rurki dystansowe, aby za mocno nie ściągnąć śrubami i nie utrudnić ruchu piór podczas pracy/

Tak to mniej więcej powinno wyglądać (zdjęcie puszki smaru jest tu tylko celem zobrazowania rodzaju użytego preparatu):

W zasadzie na tym można by już poprzestać, ale staroszkolnym zwyczajem postanowiłem zabezpieczyć pióra przed przedostawaniem się pomiędzy nie błota i piasku, które działają jak pasta ścierna, powodując przyśpieszone zużycie resoru.  Jak staroszkolnie to na całego - zgodnie z instrukcjami z epoki zastosowałem bandaż elastyczny, który później zaimpregnowałem konserwacją na bazie wosku, żeby utrudnić przenikanie wody. Na koniec idealnie byłoby przygotować pokrowiec z niemprzemakalnego materiału, ale na razie nie mam na to czasu. Tak wygląda finalny "produkt":

bottom of page